Jak nie zaśmiecać planety będąc rodzicem? To pytanie zadaje sobie coraz więcej osób. Niektórzy nawet rezygnują z bycia rodzicami, dlatego że dzieci generują tony śmieci. Szczególnie jeśli używamy jednorazowych pieluch, chusteczek, wacików, butelek, smoczków i całej masy gadżetów, które są wg niektórych nieodzowne. Do tego dochodzą opakowania po zabawkach, ubrankach i jedzeniu dla niemowląt. Nawet dziecko karmione piersią i na pieluchach wielorazowych produkuje śmieci i trzeba to brać pod uwagę. Czy maluszek zero waste pozostanie tylko hasłem, czy jednak można coś zrobić, by generować mniej śmieci?
Spis treści
Po pierwsze nie kupuj tak dużo
Jakiś czas temu natchnęłam się na książkę „Dziecko bez kosztów” i choć jej nie czytałam to zainspirowała mnie do przemyśleń. Z opisu i opinii w Internecie wiem, że autorka namawia rodziców do niekupowania wielu rzeczy np. łóżeczka, ale także do pieluchowania wielorazowego i robienia zabawek z tego, co jest w domu. Przy okazji skupia się na tym, co dla dziecka jest najważniejsze. Szczególnie w tych pierwszych miesiącach życia. Myślę, że dla ludzi zorientowanych w temacie zero waste, ani ta książka, ani ten artykuł nie wniesie nic nowego. Wiem jednak, że marketing producentów wszelakich dziecięcych gadżetów jest tak mocny, że człowiek głupieje. A ciążowe hormony nie pomagają.
Zastanówmy się czego potrzebuje noworodek i niemowlę. Podzieliłabym to na cztery sfery:
- Jedzenie
- Ciepło i bezpieczeństwo
- Higiena
- Transport
Im dziecko mniejsze tym mniej potrzebuje. Jeśli to kolejne dziecko, to faktycznie z listy zakupowej możemy skreślić sporo rzeczy i maluszek ma szansę być zero waste. Z noworodkiem sprawa jest dość prosta. Wystarczy mu sucha pielucha, wygodne ubranka, mleko mamy lub modyfikowane i miejsce do spania. I oczywiście fotelik samochodowy, bo to teraz podstawa bezpieczeństwa. Osobiście nie wyobrażam sobie też braku wózka lub chusty. Potem zaczynają się zabawki, rozszerzanie diety, ewentualnie pomoce medyczne typu nebulizator, aspirator do kataru itp.
Nie kupuj na zapas i pod wpływem impulsu
Warto podchodzić do list wyprawkowych z głową i nie kupować na zapas wszystkiego co nam się wyświetli na Instagramie. Szczególnie, że wiele rzeczy jest po prostu niebezpieczne. W łóżeczku dziecko potrzebuje tylko materaca i prześcieradła z gumką, ewentualnie podkład, żeby zabezpieczyć materac. Wszelkie ochraniacze, poduszki, kołderki, baldachimy mogą zwiększyć ryzyko SIDS, o czym możecie przeczytać też w poście Zuzi o bezpiecznym śnie niemowlaka.
Przy karmieniu piersią teoretycznie nie ma tylu śmieci co przy mleku modyfikowanym (butelki, smoczki, opakowania po mleku, niektórzy robią mm na butelkowanej wodzie), ale matka potrzebuje wkładek laktacyjnych (na szczęście są wielorazowe). Czasami nie obejdzie się bez laktatora, kolektora pokarmu, muszli laktacyjnych, silikonowych nakładek, lanoliny, butelki ze smoczkiem itp. Z tego wszystkiego polecam kupić tylko kolektor pokarmu i lanolinę. Resztę w razie potrzeby można dokupić w każdej chwili. Ogólnie smoczek nie jest konieczny, ale zaleca się go wcześniakom i dzieciom karmionym butelką przynajmniej do pół roku. Warto się zastanowić z czego są smoczki i poszukać takich, które nadają się do recyklingu.
Jeśli kupujesz rozważ używane lub wielorazowe
Z tego co mi wiadomo nie powinno się kupować tylko używanych: butów, materacy, smoczków, gryzaków, narzędzi higienicznych i laktatorów. Z fotelikami samochodowymi trzeba bardzo uważać. Raz, że mają terminy przydatności, nasz na przykład można używać 7 lat od daty zakupu. Potem producent nie daje gwarancji, że plastiki się nie zlasowały. Po drugie trzeba być pewnym, że fotelik nie brał udziału poważniejszej kolizji bądź wypadku. Jeśli jednak jesteśmy pewni, że tak nie było, to śmiało można skorzystać. Wszystko inne warto poszukać używane. Nie chodzi o kwestie finansowe. Kupując nowe sprawiamy, że napędzamy produkcję, a inni wyrzucają po prostu całkiem dobre rzeczy, bo nikt ich nie kupi.
Wielorazowe mogą być pieluchy, myjki do mycia pupy, maty do przewijania, wspomniane wkładki laktacyjne, podpaski połogowe, podkłady na łóżko, majtki połogowe itp. Wspominam też o rzeczach dla mamy, bo o połogu często się nie myśli. a przecież o ile nie jesteśmy mamą adopcyjną, to połóg jest nieodłącznym elementem posiadania noworodka.
Nie wyrzucaj, sprzedaj lub oddaj
Mam dwoje dzieci, które mają wielokrotnie więcej ubrań niż ja i mąż razem wzięci. Kupiłam im osobiście może kilka nowych rzeczy. Resztę dostaliśmy od rodziny, koleżanek, nawet sąsiadów. Czasami było mi aż przykro, bo brakowało mi radości kompletowania wyprawki, ale nawet nie miałabym gdzie zmieścić nowych ubranek. Niektórzy oddają za darmo praktycznie nowe rzeczy. Kiedy dzieci wyrastają przekazuję ubranka dalej. Zawsze znajdzie się ktoś komu się przydadzą. Jeśli coś się zniszczyło można zrobić z tego ścierki, są też tutoriale na szycie zabawek z ubranek. Jeśli nie masz już co robić z tekstyliami to zawsze lepiej wrzucić je do kontenera niż do śmieci. Ktoś gdzieś jeszcze do czegoś je wykorzysta.
Koce, kołderki i inne rzeczy, które nie nadają się do oddania mogą przydać się w schronisku dla zwierząt. Psiaki chętnie skorzystają z dodatkowego ciepła. Szczególnie przed zimą. Zanim coś zawieziesz zadzwoń i podpytaj co się przyda a co nie. Z ubrań można porobić maty węchowe dla psiaków.
Wiele rzeczy ostatnio sprzedałam zamiast wyrzucić. Część zabawek, nieużyta nigdy suszarka do butelek, prześcieradła, kołyska. Nietrafione lub zdublowane prezenty, których nie mogliśmy już oddać, czy po prostu coś co przestało być potrzebne. Można teraz bardzo łatwo wystawić w Internecie i sprzedać odzyskując kilka złotych. OLX, Vinted, Market Place, czy grupy na Facebooku to świetne miejsca do sprzedaży lub wymiany niepotrzebnych rzeczy. Istnieją też tradycyjne komisy dziecięce, w których można sprzedać i kupić prawie wszystko dla dzieci.
Wykorzystaj inaczej
Zamiast kupować dla dziecka kokon, używam w tym celu poduszki ciążowej typu C. Przydawała mi się też jako poduszka do karmienia. Zabezpieczam nią dziecko, kiedy karmię na leżąco. Takie 3w1. Przy okazji wciąż z nią śpię, więc mój kręgosłup jest mi wdzięczny.
Kiedy zaczęliśmy rozszerzać dietę zaczęłam wykorzystywać noworodkowe butelki zamiast miseczek. Łatwo mi odmierzyć wodę do zrobienia kaszki instant, którą czasami się ratujemy w niemocy, bo mają podziałkę. Jedną zresztą poświęciłam i zrobiłam z niej miarkę na proszek do prania. W kuchni też czasami przydają się takie miarki. Moje butelki można zamknąć jak słoiczek, więc zostawiam w nich porcję obiadku dla syna, jak wychodzę.
Pieluchy, których już nie dam rady sprzedać, wykorzystam jako szmatki. W domu zawsze jest coś do wycierania, a chcemy zrezygnować z papierowych ręczników. Wielorazowych wkładek laktacyjnych używam zamiast wacików do mycia twarzy.
Nie wyrzucam też wieszaczków, które często są dodawane do nowych ubranek. Dzięki temu maluszek jest bardziej zero waste.
Dziecko zero waste – zastanów się co masz już w domu
Położna na szkole rodzenia powiedziała, że nauczy nas owijania dziecka po kąpieli w zwykły ręcznik, bo dziecko nie musi mieć tych specjalnych ręczniczków z kapturkiem. Nie trzeba też kupować specjalnych otulaczy do spowijania. Wystarczy cienki kocyk, lub większa pielucha flanelowa. Moim dzieciom nie było to potrzebne, oboje wolą mieć luz. Nawet rożki były za ciasne i praktycznie ich nie używaliśmy. Rożek był jedynie dla babci, żeby nie bała się wziąć noworodka na ręce.
Tak samo nie musisz używać specjalnych płynów do mycia butelek i zabawek. Można myć wszystko zwykłym płynem do mycia naczyń. Najważniejsze jest dokładne wypłukanie płynu.
Dziecku rozszerzającemu dietę nie potrzeba specjalnych łyżeczek, doskonale się nadają zwykłe łyżeczki do herbaty. Zwróć uwagę tylko czy są płaskie. Do nauki posługiwania się widelcem sprawdzają się widelczyki deserowe. Przy BLW dziecko potrzebuje w zasadzie tylko czystego blatu. Można zrezygnować nawet z krzesełka i karmić na kolanach. Zamiast specjalnych kubków można na początku podać wodę nawet w pokrywce od butelki ze smoczkiem, albo kieliczku z grubszego szkła. Miseczki też nie muszą być specjalne, ważne żeby były nietłukące. Warto zrezygnować z gotowych słoiczków. Gotowanie dla niemowląt to nic skomplikowanego. Słoiczki są dobre okazjonalnie.
Zabawki
To jest często trudny temat, zwłaszcza gdy maluszek i my chcemy być naprawdę zero waste. Mnie przytłacza ilość zabawek, które mamy w domu. Babcie i dziadkowie niestety nie są w stanie powstrzymać się od robienia prezentów. Na szczęście moi teściowie lubią kupować zabawki używane. Często są to rzeczy lepszej jakości, które mogą posłużyć latami, kilkorgu dzieciom. Można poprosić rodzinę o złożenie się na jeden większy prezent, zamiast kilku mniejszych.
Warto postawić na zabawki z naturalnych materiałów. Niestety nie zawsze da się uniknąć plastikowych klocków, ale jeśli odpowiednio nastawimy rodzinę, to może uda się uniknąć góry plastiku. Drewniane zabawki są coraz bardziej popularne.
Baterie w zabawkach najlepiej zastąpić akumulatorkami, które można ładować. Niestety nawet minimalna ilość grających zabawek wymaga mnóstwa baterii, różnego rodzaju. Akumulatorki są wielorazowe i to zawsze jakiś kompromis. My części zabawek używamy bez baterii.
Znajdź złoty środek
Dużo śmieci generują czynności pielęgnacyjne i ewentualne leki. Niestety tego nie przeskoczymy. Dziecko potrzebuje czegoś do obcinania paznokci, szczotki do włosów, później do zębów, aspirator kataru. Kupka śmieci rośnie przez sól fizjologiczną do przemywania oczu i zakraplania noska. Wszelkie suplementy typu witamina D najlepiej kupować w kroplach.
Nie ze wszystkiego można zrezygnować, ale dużo da się ograniczyć. Czasami wystarczy się zastanowić czy dziecku potrzebny kolejny kocyk, albo grzechotka. Zwłaszcza, że niemowlę i tak woli się bawić znalezionym na podłodze papierkiem po batoniku. 😅 Myślę, że można znacznie ograniczyć odpady, nie rezygnując ze wszystkiego. W końcu te wszystkie gadżety są wymyślone żeby ułatwić życie. Nasz maluszek zero waste tak całkowicie nie będzie, ale warto próbować!
Czytaj więcej: