O co chodzi z tymi boosterami (a może busterami) i na którym etapie pieluchowania mogą być przydatne?
Świat pieluszek wielorazowych pełen jest zagadkowej nomenklatury, często pochodzenia angielskiego. Ten specyficzny slang przeraża na początku chyba każdą osobę, która próbuje zgłębić temat ekologicznego pieluchowania.
Jednym z bardziej intrygujących zagadnień jest właśnie booster. Ni to wkład, ni myjka. Niby chłonie, ale jednak bez szału. Teoretycznie można się bez nich obejść w pieluchowaniu, lecz przeglądając fora wieluszkowe szybko zauważamy, że temat boosterów “przewija się” (hi, hi) dość często. Czemu warto tym niepozornym wkładzikom poświęcić trochę uwagi? Może to kolejne gadżety do kolekcjonowania dla wieloświrek, które wykupiły już wszystkie upatrzone wzory pieluszek?
Spis treści
Zacznijmy od początku
Boosterowa etymologia
Jeśli zerkniecie do słownika języka angielskiego termin “booster” oznacza “coś, co poprawia lub zwiększa coś albo czyni coś silniejszym”. Translator google’a uprzejmie oznajmia nam, iż po polsku to po prostu wzmacniacz (to najczęstsze znaczenie tego słowa, choć podoba mi się też “zachwalacz” i “reklamiarz”). Wiedząc, jakie role pełni ów wieluszkowy booster, definicje te dość trafnie oddają jego spodziewane cechy.
Pojawiająca się czasem wersja pisowni “buster” wynika prawdopodobnie ze spolszczenia powyżej wyjaśnionego terminu, gdyż buster sensu stricto w języku angielskim oznacza łobuz a Cambridge English Dictionary opisuje buster jako rzeczownik używany do nazwania a man or a boy you do not like. Te definicje nie pasują już zbytnio do znanych nam w wielopieluchowaniu wkładów, bo bustery to zdecydowanie przedmioty, które wielo-mamy i wielo-ojcowie do like.
Moje początki z boosterami
Pamiętam moje pierwsze boostery w stosiku dla starszej córeczki. Pewna sympatyczna para krewnych chciała podarować nam z okazji narodzin pierworodnej coś, co faktycznie się przyda. Oczarowana światem pieluszek wielorazowych mozolnie i bardzo powoli budowałam pierwszy komplet. To trudny etap, gdyż (nie inwestując w pokaźną wyprawkę pieluszkową jeszcze w ciąży) comiesięczny wydatek na otulacz za otulaczem przy jednoczesnym ciągłym przeznaczaniu pieniędzy na jednorazówki jest frustrujący.
Z wielką radością przyjęłam więc propozycję “wieluszkowego” prezentu. To było 4 lata temu i niestety nie było jeszcze na rynku takich fantastycznych zestawów startowych i profesjonalnego doradztwa w sklepikach. Podzieliłam się więc namiarami na otulacze chińskiej produkcji, które wówczas wydawały mi się idealną opcją (a jakże!). Krewni chcieli pewnie, żeby prezent był pokaźniejszy, dobrali więc cztery wkłady wybrane na własną rękę. Nie muszę chyba opisywać mojej radości (dysponowałam wówczas ogromną tetrą i wkładami krótkimi z mikrofibry dla 2-miesięczniaka). Mina zrzedła mi jednak, kiedy ów wkład włożyłam do otulacza, a on nie wypełniał nawet jego połowy! Nie jestem inżynierem, ale nawet moje humanistyczne oko szybko oceniło, że taki zestaw nie będzie należeć do chłonnych i satysfakcjonujących.
Tak właśnie poznałam boostery. Na szczęście życzliwe koleżanki z facebookowej grupy o wielopieluchowaniu szybko mnie oświeciły i pokrótce wyjaśniły jakie mają zastosowanie.
Zastosowanie Boosterów
Boostery to krótkie wkłady chłonne uszyte z różnych materiałów. Zwykle są bardzo cienkie (mają możliwie niewiele warstw) i dokładamy je do pieluszki w “strategicznym” miejscu. Ich zadaniem może być:
- Zwiększenie chłonności pieluszki bez jej zbędnego pogrubienia w miejscach, gdzie nie jest to konieczne (np.: kiedy dziecko zaczyna nagle dużo więcej siusiać lub chcemy mieć pewność, że pieluszka ma “zapas chłonności” do żłobka/ na dłuższą podróż samochodem etc.).
- Odbicie strumienia moczu u dzieci które siusiają dużo na raz i zdarzają się przecieki, gdyż materiał podstawowy nie nadąża odbierać takiej ilości płynu.
- Rozprowadzenie wilgoci po całej powierzchni aby więcej się “zmieściło” i nie przeciekło.
- Uszczelnienie np. AIO, kieszonki w miejscu, gdzie materiał nieprzemakalny PUL jest już np.uszkodzony albo ma sprany impregnat.
- W pieluszkach z wełny może nieco chronić najbardziej narażone na długotrwały kontakt z wilgocią miejsca- mniejsze ryzyko nieładnego podfilcowania/ przebarwienia wełniaka w kroku (ale do tego lepiej sprawdzą się wkładki wełniane)
Czy warto inwestować w boostery na etapie kompletowania wyprawki dla noworodka?
Zakup kilku boosterów do noworodkowej wyprawki wydaje się rozsądnym pomysłem szczególnie, jeśli opieramy ją na wkładach z pieluszek tetrowych (to sposób pieluchowania doskonały dla większości nowo narodzonych dzieci).
Obecnie na rynku dostępne są dla najmłodszych tetry o rozmiarach 50×50 cm (a nawet 40x40cm!), które pięknie układają się na tych 3-kilogramowych maluszkach, lecz naturalną konsekwencją mniejszej ilości materiału jest jej mniejsza chłonność.
Gdyby więc okazało się, iż wesoła rodzicielska loteryjka przydzieli Wam egzemplarz dzidziusia drobny, lecz potężnie siusiający – booster jako wzmocnienie chłonności będzie wybawieniem i może zapobiec przeciekom bez tworzenia wokół pupy grubego, niewygodnego kokona z bardziej pojemnego/większego materiału. Jeśli zaś nie przydadzą się w początkowym okresie pieluchowania, niemal na pewno wykorzystać je będzie można w późniejszym etapie np. dokładając do AIO, kieszonek PUL czy formowanek (gdy ich podstawowa chłonność okaże się niewystarczająca).
Zastosowanie boosterów jest na tyle uniwersalne, iż praktycznie nigdy nie są to pieniądze wyrzucone w przysłowiowe błoto. Pozostaje zastanowić się, jaki rozmiar boostera wybrać- zainwestowanie w różne ma swoje plusy (są producenci oferujący boostery także w rozmiarach noworodkowych) bo bardziej elastycznie będzie można je wykorzystywać na kolejnych etapach pieluchowania.
Swoje boostery noworodkowe Rassppies nie tylko dokładałam do zbyt cienkiej tetry, lecz także później z powodzeniem wykorzystywałam w AiO w rozmiarze MiniOneSize. Jednocześnie używałam też tych w rozmiarze One Size jako dodatkowa wkładka na całej długości pomiędzy warstwami wkładu w kieszonkach MOS. Jedyne czemu się przyglądałam to to, czy nie były zbyt szerokie w kroku i ładnie chowały się pod wkładem.
Oszczędzają nerwy i pieniądze
Każdy dłużej wielopieluchujący rodzic przeżywał już zapewne chwile zwątpienia, np. kiedy dobrze sprawdzający się system pieluchowania z dnia na dzień staje się zawodny. Dziecko ząbkuje, pije więcej w upały latem lub w czasie choroby i nagle wszystkie wkłady okazują się za słabo chłonne, AiO nie nadążają z odbieraniem strumienia, a przeciek za przeciekiem doprowadza rodziców do białej gorączki. Szczególnie, że najczęściej nie jesteśmy wówczas wyposażeni w niezliczone ilości pieluchomonet, które pozwoliłyby nam lekką ręką wymienić cały wieluszkowy stos na bardziej chłonny.
Zakup kilku boosterów może uratować takie okresowe etapy nadmiernego siusiania i oszczędzić portfele. Dobrze jest też zabierać ze sobą boostery na dłuższe wyjazdy/ wycieczki. Pieluchowe prawo Murphiego mówi bowiem, iż nawet jeśli wydaje nam się, że wiemy ile maksymalnie i jak często siusia na co dzień nasze dziecko, to na urlopie albo u teściów okazuje się, że potrafi pokonać trzykrotnie samego siebie i to w przeciągu piętnastu minut.
Dobrze pamiętam jak biegaliśmy pod Molo w Sopocie szukając miejsca, żeby po raz czwarty czy piąty przebrać naszą przemoczoną córeczkę, która akurat postanowiła z zaskoczenia przesikiwać wszystkie swoje pieluszki na pierwszych wakacjach.
Z powyższych powodów warto jest też rozważyć wzmacnianie pieluszek boosterami, kiedy zostawiamy nasze pociechy pod opieką dziadków, niani czy przekazujemy do żłobka. Minimalizujemy wówczas ryzyko pojawienia się trudności w wielopieluchowaniu i zniechęcenia osób trzecich do ekologicznego dbania o czystą pupę naszych niemowląt.
Gdy odpieluchowanie to trudna sprawa
Booster może okazać się także przydatnym akcesorium u schyłku pieluchowania naszej latorośli. Często na etapie pożegnania z pieluszkami, mali adepci sztuki korzystania z nocnika zaliczają wiele wpadek. Tu się zagapią w zabawie, tu pomylą kierunki i nie dobiegną na czas do toalety… Ratunkiem w tej sytuacji mogą okazać się majtki tzw. treningowe – z fragmentem pulu w kroku, lub kilkoma warstwami chłonniejszego materiału w strategicznym miejscu. Część z tych majtek ma kieszonkę, do której idealnie pasuje booster właśnie – dla jeszcze większej pewności, że żadna z wpadek nie objawi się na spodenkach czy rajtuzkach.
Wiele zastosowań, wiele rodzajów
W związku z ogromnym rozrostem rynku pieluszek wielorazowych, producenci prześcigają się w proponowaniu coraz to ciekawszych rozwiązań i wprowadzają do oferty różnorodne produkty tak, aby sprostać wymaganiom każdego klienta. Dotyczy to również boosterów. Wspólną ich cechą jest jednak ich stosunkowo niewielki rozmiar oraz wykorzystanie materiałów, które są możliwie płaskie, lekkie, tak aby nie pogrubić pieluszki, którą mają wmacniać.
Każdy producent ma swoje boostery w innych wymiarach – warto zwrócić na to uwagę przy zakupie. Większe mają więcej materiału, więc są chłonniejsze, ale i bardziej pogrubiają pieluszkę.
Popularne materiały to te z domieszką lnu czy konopi (dobry stosunek chłonności do grubości), a absolutny hit ostatnich lat to syntetyczny materiał evo (70%poliester, 30%poliamid) który, chociaż sam nie przyjmuje zbyt dużej ilości wilgoci, wspaniale rozprowadza ją po całej długości pieluszki. Jest więc w czym wybierać i serdecznie zachęcam do testowania i poszukiwania najbardziej pasujących Wam rozwiązań. Zakup boostera to często taka mała-wielka zmiana jakości pieluszkowania naszego brzdąca. A wygoda i oszczędność to to, co wszyscy lubimy najbardziej 🙂