Co to jest matrioszka? Dlaczego jest zabawką w stylu Montessori? Co można z nią robić i jak to wygląda u nas? Przeczytaj mój dzisiejszy artykuł!
Spis treści
Co to jest matrioszka?
Matrioszka (z ros. матрёшка, zwana też babuszką) to prosta, drewniana zabawka składająca się z kilku dwuelementowych części, z których każda następna jest mniejsza i mieści się w poprzedniej. Każda matrioszka składa się z innej liczby lalek, najczęściej 3, 5, 8 lub 12 sztuk. Po otwarciu największej, okazuje się, że w środku znajduje się kolejna figurka. Najmniejsza z nich jest wykonana z jednego kawałka drewna i się nie rozkłada.
Pierwsza lalka powstała w Rosji pod koniec XIX wieku, kiedy tamtejsi rzemieślnicy i artyści szukali własnego stylu narodowego i była zainspirowana japońską składaną zabawką przedstawiającą starego mężczyznę. Wcześniej powstawały też np.: jajka, jabłka i inne figurki, jednak dopiero matrioszka (pokazana też na Wystawie Światowej) zyskała sławę i stała się jednym z symboli Rosji.
Nazwa „matrioszka” wywodzi się z rosyjskiego imienia Matriona, znaczącego „matka” (z łac. „mater”). Było dość popularne wśród chłopów i kojarzyło się właśnie z matką wielodzietnej, zamożnej rodziny, o krągłej posturze. Sama lalka jest tego odzwierciedleniem, bo prezentuje rodzinę: zazwyczaj matkę i wiele jej córek. Są też lalki, gdzie zewnętrzny element przedstawia ojca rodziny, lalki polityczne, ze zwierzętami, postaciami z bajek, przedstawiające słynne osobistości, sportowców, artystów, gwiazdy ekranu, itd.
Matrioszka stała się towarem eksportowym, wykształciły się także różne szkoły jej zdobienia, różniące się między sobą kształtem figurki i stylem jej malowania. Najbardziej znane szkoły to Sergiev Posad, Semionovo, Polkholvsky Maidan i Kirov (od nazw miejscowości).
Obszerny opis i historię, a także zdjęcia (całość w języku angielskim) znajdziesz na stronie Russian Crafts.
Zabawka w stylu Montessori
Matrioszka moim zdaniem pięknie wpisuje się w metodę Montessori. Jest prosta, wykonana ręcznie z ciepłego w dotyku drewna, każda z dwóch części jednej laleczki ściśle przylega do drugiej. Jest po prostu ładna, bo zazwyczaj ręcznie malowana, wygląda przyjemnie dla oka, tak rozłożona, jak i złożona.
Można pracować z nią w różny sposób:
- otwierać i zamykać jedną figurkę;
- otwierać i zamykać kilka figurek (stopniowo dodawać dziecku więcej elementów), tak żeby tworzyły pary (dziecko samo będzie widziało, czy udało mu się to zrobić poprawnie – jest zawarta kontrola błędu);
- wkładać mniejsze w większe (też kontrola błędu – schowamy wszystkie, tylko gdy włożymy je w odpowiedniej kolejności;
- uczyć się pojęć duży-mały, największy-najmniejszy;
- rysować swoje matrioszki, czyli tworzyć podobne rysunki tylko coraz mniejsze, z mniejszą ilością szczegółów;
- odrysowywać koła od podstaw lalek i porównywać wielkości, ustawiać je na tych kołach;
- liczyć ile jest elementów – mamy jedną lalkę, stawiamy, liczymy i mówimy, że jest jedna. Otwieramy lalkę, stawiamy obie obok siebie wg wielkości, liczymy, mówimy, że są dwie, itd. Byłoby super, gdyby mieć 10 elementów, ale w domowych warunkach mamy to co mamy;
- mierzyć wysokości lalek (może jest jakaś zależność?);
- geografia – jeden z symboli Rosji, jako element rozmów o tym kraju i jego mieszkańcach – postawić na półkę, gdy akurat to mamy „na tapecie”;
- itd.
Robić rzeczy, których rodzic nie wymyśli:
- wsuwać w różne otwory (to akurat robi Ignaś i na to nie wpadłam, ale ich obły kształt idealnie się nadaje do sprawdzania, w co jeszcze oprócz dużej matrioszki się zmieszczą);
- mierzyć ile najmniejszych elementów zmieści się w dużej (to też robi Ignaś);
- chować je wszędzie! wszędzie! 😉
Jak to u nas wygląda
Ignaś właśnie skończył 17 miesięcy i otwiera i zamyka kilka lalek naraz. Zdarza mu się włożyć jedną w drugą i wtedy zamykać, ale nigdy wszystkie. Próbuje łączyć nie te elementy, ale zawsze zorientuje się sam, że coś nie gra i poprawia. Sam bierze matrioszkę z półki kiedy ma na to ochotę i przynajmniej raz dziennie się nią bawi. Ma problem z otwieraniem czasami (raz mu wychodzi, a raz nie) i przychodzi do mnie po pomoc. Naszą matrioszkę kupiłam na allegro, używaną, przyszła nawet z rosyjską broszurką napisaną cyrylicą. Była brudna (umyłam), ma gdzieniegdzie uszkodzony lakier, dość ciężko się otwiera i nie jest najpiękniejszą matrioszką, jaką widziałam, ale jest super! Naprawdę, jestem zakochana w tych zabawkach <3 Najpierw chciałam ją malować/lakierować, ale na szczęście mi przeszło.
Poniżej kilka zdjęć – nasza czerwona matrioszka i Igi walczący – oczywiście łopatka kuchenna musi być pod ręką i też bywa w użyciu przy rozkładaniu matrioszek. Niestety nie jestem w stanie zrobić mu lepszych zdjęć, jak się bawi, bo jest w ciągłym ruchu. Na trzecim zdjęciu widać jednak to skupienie na twarzy 🙂
Myślę, że można zaproponować matrioszkę naszemu szkrabowi, kiedy tylko zacznie wyrażać zainteresowanie otwieraniem i zamykaniem przedmiotów. Z drugiej strony, pięknie się turla (przynajmniej ta nasza) i może nawet przy raczkowaniu by się nadała. Do pakowania do buzi nie polecam, chyba, że jesteś pewna lakieru, jakim zabawka jest pomalowana. Myślę, że jeszcze sporo czasu minie, zanim przestanę ją stawiać na ignasiowej półce i jeszcze długo będzie się nią bawić, bo to nie jest zabawka na chwilę.