W poprzednim poście znajdowały się informacje dotyczące pieluchowania w latach dawniejszych, niż te pamiętane przez naszych rodziców, jak również o przełomowym na tamte czasy momencie wynalezienia pieluchy jednorazowej. W dzisiejszym artykule natomiast bliżej przyjrzymy się temu, jak pieluchowały nasze babcie, mamy… a także tatusiowie i dziadkowie! Okazuje się bowiem, że o ile pielęgnacją nad niemowlętami zazwyczaj zajmowały się kobiety, o tyle pranie pieluch to często była domena mężczyzn!
Jako, że nie sposób opisać wszystkie historie słyszane w każdym domu, za zgodą autorek posłużyłam się komentarzami z grupy facebookowej „WIELOPIELO – chat & fun – pieluszki wielorazowe„.
Spis treści
WIelopielo wśród naszych mam i babć
W latach 1970-1990 głównym systemem pieluchowania były tetrowe lub flanelowe pieluszki. Często zawiniętą na pupie pieluszkę spinano agrafką i nie zabezpieczano ubranka w żaden sposób przed przemoczeniem, co wiązało się z ogromną frustracją rodziców. W rezultacie pieluszki trzeba było zmieniać co kilkadziesiąt minut. Ponieważ zawartość wyciekała z każdej strony, a namaczanie, pranie, prasowanie i suszenie spędzały sen z powiek, każdy dążył do jak najszybszego odpieluchowania malucha.
Niekiedy do zabezpieczenia tetry wykorzystywano wiązaną na bioderkach ceratkę, która jednak nie była niezawodna. Nie dało się jej dokładnie dopasować, a po kilku użyciach się rwała. Do tego powodowała odparzenia, ponieważ nie była paroprzepuszczalna. Niektóre mamy zakładały wełniane spodenki, które jednak bez kuracji lanolinowej nie wystarczały na zbyt długi okres bez przeciekania. Nie bez powodu pieluszki jednorazowe zostały tak ochoczo przyjęte przez zmęczone matki…
„Chce Ci się tetrę gotować?”
Zachodząc w ciążę (a może wcześniej) postanawiasz – będziesz wielopieluchować! Zaczynasz coraz więcej czytać o pieluszkach wielorazowych. Instynkt Ci podpowiada, że to świetne i bardziej naturalne rozwiązanie. Jednocześnie chcesz być less-waste, bo gdzieś przeczytałaś, że do wyprodukowania jednej pieluszki jednorazowej potrzeba ponad 500l wody, a sama pielucha rozkłada się na wysypisku śmieci nawet 500 lat… Logicznie myśląc o tym, że masz pralkę, może nawet suszarkę, zastanawiasz się „co może pójść nie tak?”. Otóż wyobraź sobie (albo spytaj znajomych stosujących pieluszki wielorazowe, jakie były reakcje w ich rodzinach na ten pomysł), że zarzucasz temat o wielopielo podczas rodzinnej imprezy… co możesz usłyszeć?
„Daj spokój! Tetra to przeżytek!
Nie masz co robić z wolnym czasem?
Chce Ci się gotować pieluchy, potem suszyć, prasować,
składać, zawijać na pupę…
I te ceratki wiązać?!”
Podział obowiązków
Takie i podobne opinie można usłyszeć od wieku osób. Wynika to z faktu, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było informacji na temat tego, w jaki sposób pielęgnować odpowiednio pieluchy. Dlatego „w razie czego” starano się usunąć wszelkie zanieczyszczenia i bakterie wysoką temperaturą. W związku z tym, tetrę – bo głównie ten materiał wykorzystywały nasze prababcie, babcię i mamy jako wkład do pieluszek wielorazowych – poddawano długotrwałej pielęgnacji. I tak, najpierw zapierano, potem prano, gotowano, suszono i przed złożeniem prasowano… Wszystko po to, by profilaktycznie pozbyć się ewentualnych mikroorganizmów, które mogłyby zaszkodzić dzieciom.
„Moja mama opowiadała,
jak wrzuciła tetrę do gotowania i wyskoczyła do sąsiadki.
Dziadek ją wołał tymi słowy: chodź, bo pieluchy już się gotują,
a nie zmiękną od tego bardziej!”
– Bernadeta
„Moja mama wspominała, że po siuśkach się płukało tylko i suszyło (o zgrozo).
Takie wielkie pranie z gotowaniem, to raz w miesiącu.”
– Weronika
Jak pomagali mężczyźni
Jak się domyślacie, procedura ta była dość czasochłonna i spędzała sen z powiek wielu rodzinom. Ale nie tylko kobietom – wiele ówczesnych mam przyznaje, że rolę przewodniczącego całej procedury związanej z praniem pieluch przejmowali mężczyźni.
„Moja mama wspomina, jak tato wyrzymał tetrę,
że bez wieszenia byla sucha!”
– Żaneta
„Praniem i gotowaniem pieluch zajmował się teść
i nadal gdzieś w garażu mają garnek do pieluch”
– Ola
Frania
Musimy również pamiętać o technologii, jaka była dostępna te kilkadziesiąt lat temu. Może nie trzeba było prać pieluszek w rzece i trzeć na tarce, ale jeszcze długo nie było pralek automatycznych. W latach 90tych XXw. w wielu domach pranie odbywało się we Frani – pralce elektrycznej wirnikowej, która wymagała obecności człowieka w niektórych momentach. Nie wszystkie same podgrzewały wodę, z niektórych samemu trzeba było wylewać zawartość, a na pewno nie miały funkcji wirowania o prędkości 1000 obrotów na minutę 😉 Więc całe pranie trzeba było w rękach (ewentualnie na wyżymaczce) wyciskać.
” Ja pamiętam jak mama prała tetrę we frani.
Wsadzałam tam łapę i kręciłam te pielo razem z pralką.
Później płukanie w wannie i wyciskanie.
I tetra wszędzie się suszyła!
Teraz mama jest chyba ze mnie dumna, że też poszłam w wielorazowe”
– Paulina
Jak nie przecieki, to odparzenia…
Wspominałam w poście o tetrze, że tetra tetrze nierówna. Tak więc tetra sprzed kilkudziesięciu lat z reguły posiadała niższą gramaturę, a co za tym idzie – słabszą chłonność. Jeśli do tego wszystkiego dołożymy często rwące się, niemożliwe do idealnego dopasowania i niepozwalające oddychać skórze ceratki… Te ówczesne „otulacze” nie dość, że były mało trwałe, powodowały problemy skórne, to często były trudno dostępne i po prostu drogie. Z tych wszystkich względów rodzice woleli zakładać dzieciom samą tetrę, nawet narażając się przy tym na zmoczenie ubranek czy łóżka.
Biorąc pod uwagę te wszystkie informacje, nie powinno dziwić nas, że przedstawicielom starszego pokolenia na wspomnienie o pieluchach wielorazowych włos się jeży na głowie.
„Teściowa wspominała, że niektórzy zakładali na tetrę ceratkę,
ale ona zakładała im ją tylko na wyjścia, a tak latali w samej tetrze”
– Ola
„Moja mama to zawsze opowiada:
przebrało się, czasem nie zdążyłaś ubrać i na nowo dziecko zlane!
I wszystko mokre, bo sama tetra była w ciuszkach.
W 1990 i 1991 roku pieluchowała pierwszych dwoje dzieci,
trzecie z 1997 roku miało już ceratki.
Ojciec prał pieluchy, mama składała i przebierała.”
– Anita
Sposoby składania
Ze względu na niską chłonność ówczesnej tetry, często na całą pakiet składały się z dwie pieluchy – jedna w trójkąt, do tego „wkład” z prostokąta. Nie nakładano już nic więcej, bo dawało to dość dużą warstwę na pupie, a jednocześnie zależało mamom na oddychaniu skóry maluszka. Zewnętrzną tetrę spinano agrafką, bezpiecznym spinaczem lub po prostu wiązano na brzuszku. Na taką pieluszkę w chłodne dni ubierało się normalne ubranko, które trzeba było zazwyczaj zmieniać z całą pieluszką…
„Moja teściowa mówiła, że dawała mężowi i jego starszej siostrze
jedną tetrę w prostokąt, a drugą na wierzch związywała jak majteczki.”
– Ola
„Pielucha złożona w trójkąt. Zawinięta po pachy.
Ostatnio nawet rozmawiałam z mamą, że teraz ubranka dla dzieci to zmora,
bo nikt nawet za darmo nie chce, a nie to co kiedyś, jak nic nie było.
To ona wspominała, że noworodek to zawinięty w pieluszkę jedną, na to druga i wtedy jakiś rożek i tyle.
Bez ubranek się obyło. Także taka pielucha to nie tylko na siki ale i jako ubranko!”
– Weronika
„Na strychu kiedyś znalazłam kilka ceratek, ale mama wspomina,
że najczęściej była jedna w trójkąt, a druga w prostokąt tetra.
No i mama mówi, że były dużo cieńsze, niż te moje teraz.”
– Arleta
Pół żartem, pół serio
Pieluchowanie w tamtych czasach to był nie tylko nieprzyjemny obowiązek. Na przykład, przy pomocy pieluch można było dowiedzieć się, która kobieta jest „dobrą gospodynią”. Jakim sposobem? Ano jakość wypranych pieluch odzwierciedlała, jak bardzo dana gospodyni postarała się, aby pieluchy były czyste… I tym oto sposobem powstawał ranking – im bielsza tetra, tym lepsza Pani Domu 😉
„Pieluchy zawsze wieszało się na dworze.
Mama wspomina, że musiały być idealnie białe,
bo inaczej sąsiedzi palcami wytykali!”
– Weronika
„Moi rodzice zawsze mówią,
że kiedyś było widać w którym domu jest dziecko – po pieluchach.
Zawsze wisiały gdzieś w ogródku, na sznurku, na płocie. I
im lepsza gospodyni, tym czystsze, bielsze.”
– Arleta
„Jak ktoś miał pieluchy z plamami, to oczywiście był obgadywany.
Niedawno teściowa mnie uświadomiła.”
– Patrycja
Ale bycie dobrą gospodynią to nie tylko umiejętność odplamiania i dobrego prania tetry! Równie ważne jest… dostosowywanie dostępnych zasobów do potrzeb. Jeśli na przykład nie było tetry w sklepach, można było wykorzystać te uzyskaną w inny sposób.
„Rodzice byli hodowcami krów, oddawali mleko do mleczarni.
Stamtąd dostawali tetry, które miały służyć jako cedziłko do mleka,
ale przydawały się bardziej przy dzieciach.”
– Arleta
A Wy macie jakieś wspomnienia związane z pieluchowaniem przez Wasze mamy i babcie?